Fritz Hegenbardt (1864 – 1943) – niemiecki grafik, malarz, akwaforcista (piękne słowo), rzeźbiarz. Najpierw kształcił się na muzyka, ale wbrew ojcu – Profesorowi praskiego konserwatorium – wybrał w końcu Akademię Sztuk Pięknych. Zaczął w Pradze, potem przeniósł się do Monachium, gdzie w 1888 został uczniem Franka Kirchbacha (1859-1912). Faceta, który karierę zaczął malując ściany pałaców w pełne pompy scenki z Wagnerowskich oper i produkował sztychy upamiętniające wielkie wydarzenia historyczne. Finalnie wybrał jednak karierę ilustratora książek gdzie rozwinął swoją estetykę w kierunku alegorycznej groteski.




Frank Kirchbach, Lenore (1896) – na motywach ballady Gottfrieda Augusta Bürgera
Miesiąc świeci,
martwieć leci,
sukieneczka szach, szach,
panieneczko, czy nie strach?!
fragmenty ballady – całość do przeczytania TU
(…) Koń się wzmaga, nozdrzem pryska,
Noga w niebo piasek ciska.
— „Ha! ot i dom Lenoro!
Umarli jeżdżą skoro.“ —
Wnet widać żelazną bramę,
Któréj twarde rygle strzegły;
Rycerz dotknął, pękły same,
Drzwi się na oścież rozbiegły.
Przebóg! cóż to za zjawienie?
Wkoło krzyże a kamienie!
A mdławy blask miesiąca
O groby się roztrąca.
Rumak ogniem parsknął z garła,
Wspiął się, zarżał, jak grom ryknął,
Ziemia się pod nim rozwarła,
Ogień buchnął, rumak zniknął.
Nagle słychać szelest głuchy,
Z grobów, z góry, tłumne duchy
Wstają, lecą i płyną: —
Cóż ty teraz, dziewczyno?
(…)
W Lenorze, pochądzącej bodaj z XVIII wieku, mamy skatowany przez romantyków motyw dziewoi, porwanej przez ducha poległego na wojnie narzeczonego. A skoro mowa o poległych, popatrzmy na ten bohaterski smentarz:


A chór duchów tańcząc wkoło,
Tę jéj zcicha piosnkę pieje:
„Cierp, choć z żalu serce pęka.
Straszna Boga zemsty ręka!
Tu zwłoki zginąć muszą —
Boże! miéj wzgląd nad duszą!“

